Żałoba, która podzieliła Polaków
2010-04-14 20:52:37Wielka tragedia jaka spotkała Naród Polski 10 kwietnia, mogła mieć jeden pozytywny aspekt. Była szansą na zjednoczenie Polaków. Drugiej takiej szansy nie dostaniemy, a tę już zaprzepaściliśmy.
Do wtorku, póki nie pojawił się pomysł pochowania pary prezydenckiej na Wawelu, było dobrze. Nawet najwięksi przeciwnicy Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych osób znajdujących się na pokładzie pechowego samolotu, podeszli z szacunkiem do tego, co się stało. Zapanowała cisza i powaga, a media skupiały się na pozytywnych aspektach tragicznie zakończonej prezydentury.
Zarzut hipokryzji, mającej polegać na pisaniu o Prezydencie w samych superlatywach, nie był i nie jest słuszny. Wierzę, a przynajmniej chcę wierzyć w to, że zmiana postawy dziennikarzy wynikała z szacunku do śmierci, do powagi tej strasznej sytuacji. De mortuis aut bene aut nihil, mówi łacińskie przysłowie. O zmarłych albo dobrze, albo wcale.
Niestety ten okres głębokiej i chyba naprawdę przeżywanej przez wielu żałoby już za nami. Zaczęły się dyskusje o miejscu pochówku prezydenckiej pary. Na początku mówiono tylko o tym, że Lecha i Marię Kaczyńskich należy pochować razem. Co do tego nikt nie miał wątpliwości. Najwięksi krytycy Prezydenta muszą przyznać, że wzajemna miłość i ciepło promieniowało z tej pary na każdym kroku.
Lech Kaczyński nie był moim Prezydentem. Był jednak Prezydentem mojego Państwa i za to należy mu się szacunek - godny pogrzeb i właściwe sprawowanemu urzędowi miejsce pochówku. Jednak jako Polka, jako dziennikarz i jako historyk sztuki jestem przeciwna pomysłowi pochowania prezydenckiej pary na Wawelu.
Zamek i katedra na Wawelu to dla każdego Polaka miejsca święte. A przede wszystkim - historyczne. Zamknięte na współczesność i przez to wyjątkowe, dalekie od dzisiejszych sporów politycznych i wszelkiego rodzaju kontrowersji. Tak powinno zostać. Bo chyba nikt nie zdaje sobie sprawy z faktu, że gdy pochowamy na Wawelu Prezydenta Kaczyńskiego, to co rusz będziemy stawać przed kolejnym problemem. Niedługo zaczną umierać inni ludzie, którzy znacznie bardziej niż Lech Kaczyński przyczynili się do pozytywnych przemian w naszym państwie. Czy te osoby też będziemy chować na Wawelu? Nie, nie powinniśmy. Wawel to miejsce dla ludzi, którzy zasłużyli na to swoim życiem, a nie tym, jak zginęli.
Zresztą jestem pewna, że Prezydent nie chciałby być pochowany w Krakowie. Niedawno przecież zrzekł się honorowego obywatelstwa tego miasta. Wychował się w Warszawie, przez kilka lat był prezydentem stolicy, tu ma rodzinę i najbliższych. Skazywanie go na wieczny odpoczynek w miejscu tak odciętym od jego życiorysu jak Kraków, wydaje się być absurdalnym pomysłem.
Nie to jednak boli najbardziej, że tak bardzo zmieni się rola wawelskiej katedry ani to, że Kraków nie ma właściwie nic wspólnego ze zmarłym tragicznie Prezydentem. Bardziej boli to, że nic do powiedzenia nie mieli Polacy. Niestety, po raz kolejny decyzja została podjęta odgórnie, za szybko i wydaje się, że bez namysłu. Klamka zapadła, Naród został postawiony przed faktem dokonanym. Na nic protesty, na nic kłótnie. Nie ma już ciszy, nie ma szacunku, jest tylko kolejny konflikt i kolejna batalia. Zapewne już niedługo znów zacznie się wielka polityka. Ktoś zrobił wielki błąd. A na usta ciśnie się tylko cytat z filmu "Sami Swoi", wypowiedziany przez Witię na pogrzebie matki Pawlaka: "my się do was nie wrócim, póki w kupie Was trzyma ino Wasza złość".
Joanna Jaszczak
(joanna.jaszczak@dlastudenta.pl)
Fot. Kamil Fjałkowski
Do wtorku, póki nie pojawił się pomysł pochowania pary prezydenckiej na Wawelu, było dobrze. Nawet najwięksi przeciwnicy Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych osób znajdujących się na pokładzie pechowego samolotu, podeszli z szacunkiem do tego, co się stało. Zapanowała cisza i powaga, a media skupiały się na pozytywnych aspektach tragicznie zakończonej prezydentury.
Zarzut hipokryzji, mającej polegać na pisaniu o Prezydencie w samych superlatywach, nie był i nie jest słuszny. Wierzę, a przynajmniej chcę wierzyć w to, że zmiana postawy dziennikarzy wynikała z szacunku do śmierci, do powagi tej strasznej sytuacji. De mortuis aut bene aut nihil, mówi łacińskie przysłowie. O zmarłych albo dobrze, albo wcale.
Niestety ten okres głębokiej i chyba naprawdę przeżywanej przez wielu żałoby już za nami. Zaczęły się dyskusje o miejscu pochówku prezydenckiej pary. Na początku mówiono tylko o tym, że Lecha i Marię Kaczyńskich należy pochować razem. Co do tego nikt nie miał wątpliwości. Najwięksi krytycy Prezydenta muszą przyznać, że wzajemna miłość i ciepło promieniowało z tej pary na każdym kroku.
Lech Kaczyński nie był moim Prezydentem. Był jednak Prezydentem mojego Państwa i za to należy mu się szacunek - godny pogrzeb i właściwe sprawowanemu urzędowi miejsce pochówku. Jednak jako Polka, jako dziennikarz i jako historyk sztuki jestem przeciwna pomysłowi pochowania prezydenckiej pary na Wawelu.
Zamek i katedra na Wawelu to dla każdego Polaka miejsca święte. A przede wszystkim - historyczne. Zamknięte na współczesność i przez to wyjątkowe, dalekie od dzisiejszych sporów politycznych i wszelkiego rodzaju kontrowersji. Tak powinno zostać. Bo chyba nikt nie zdaje sobie sprawy z faktu, że gdy pochowamy na Wawelu Prezydenta Kaczyńskiego, to co rusz będziemy stawać przed kolejnym problemem. Niedługo zaczną umierać inni ludzie, którzy znacznie bardziej niż Lech Kaczyński przyczynili się do pozytywnych przemian w naszym państwie. Czy te osoby też będziemy chować na Wawelu? Nie, nie powinniśmy. Wawel to miejsce dla ludzi, którzy zasłużyli na to swoim życiem, a nie tym, jak zginęli.
Zresztą jestem pewna, że Prezydent nie chciałby być pochowany w Krakowie. Niedawno przecież zrzekł się honorowego obywatelstwa tego miasta. Wychował się w Warszawie, przez kilka lat był prezydentem stolicy, tu ma rodzinę i najbliższych. Skazywanie go na wieczny odpoczynek w miejscu tak odciętym od jego życiorysu jak Kraków, wydaje się być absurdalnym pomysłem.
Nie to jednak boli najbardziej, że tak bardzo zmieni się rola wawelskiej katedry ani to, że Kraków nie ma właściwie nic wspólnego ze zmarłym tragicznie Prezydentem. Bardziej boli to, że nic do powiedzenia nie mieli Polacy. Niestety, po raz kolejny decyzja została podjęta odgórnie, za szybko i wydaje się, że bez namysłu. Klamka zapadła, Naród został postawiony przed faktem dokonanym. Na nic protesty, na nic kłótnie. Nie ma już ciszy, nie ma szacunku, jest tylko kolejny konflikt i kolejna batalia. Zapewne już niedługo znów zacznie się wielka polityka. Ktoś zrobił wielki błąd. A na usta ciśnie się tylko cytat z filmu "Sami Swoi", wypowiedziany przez Witię na pogrzebie matki Pawlaka: "my się do was nie wrócim, póki w kupie Was trzyma ino Wasza złość".
Joanna Jaszczak
(joanna.jaszczak@dlastudenta.pl)
Fot. Kamil Fjałkowski
Słowa kluczowe: żałoba narodowa, wypadek samolotu prezydenckiego, katastrofa, kaczyński nie żyje, wawel, pogrzeb