Nasze komentarze - Naszym zdaniem

Na co komu krzyż?

2010-08-10 12:15:02

Komu przeszkadza krzyż? Bo to, do czego kwestia zostawienia czy zabrania go sprzed Pałacu Prezydenckiego służy, jest oczywiste - do odwrócenia uwagi od działań rządu i jego chronicznego nieróbstwa.

Co prawda zniknął „prezydent wetujący”, ale przecież zaraz są wybory samorządowe, a potem parlamentarne… więc „logiczne” jest, że żadnych poważnych reform nie będzie, a niewdzięcznikom którzy chcieliby to wytknąć, rzuci się aferę zastępczą - łatwiejszą do zrozumienia dla przeciętnego zjadacza palikocich igrzysk. Ma się wtedy pewność, że każdy będzie miał na ten temat zdanie - nie trzeba wtedy, nawet przez Wikipedię, sprawdzać czym jest VAT, na czym polega KRUS oraz czy sposób prywatyzacji przyjęty przez rząd jest słuszny. Bo do tego potrzebne są fakty, potrzebna jest wiedza, konkret. Do walki o krzyż zaś - jak widać - wystarczy zaledwie opinia. Opinię zaś ma każdy - i mędrzec, i głupek. W społeczeństwie współczesnym zaś obydwie są uważane za tak samo wartościowe.  Z tym, że głupich jest więcej i łatwiej nimi manipulować, na co liczą politycy.

Kto więc chce przerobić krzyż na zapałki, a kto chce go bronić? Powody są, oczywiście, najróżniejsze, ale da się wyróżnić kilka głównych motywacji. Z punktu widzenia przeciwników krzyża symbol ten, będący symbolem religijnym, jest zbyt wyeksponowany w świeckiej przestrzeni publicznej i jako taki winien zostać z niej usunięty, by nie naruszać rozdziału religii od państwa. Znacznie większa grupa przeciwników krzyża wskazuje, że został on zawłaszczony przez jedną opcję polityczną (tu głosy się różnią, jaka jest to opcja), która używa go jako instrumentu walki politycznej. Nie jest to zgodne z godnością tego symbolu. Prawo i Sprawiedliwość z walki o prawo do krzyża zdaje się czynić swój ad hoc sklecony program po tym, jak Jarosław Kaczyński stracił zainteresowanie polityką i skupił się tylko na wyjaśnianiu śmierci brata. PiS jest obecnie wyjątkowo bezwładny, leci tylko siłą impetu nadanego przez Kluzik-Rostkowską i Poncyljusza, podczas gdy sam prezes nie jest specjalnie zainteresowany rozwojem tej partii. Walka o krzyż pozwoliła więc PiSowi znaleźć jakiś chwilowy cel, w którym może zaistnieć w sytuacji braku realnego przywództwa. Pozwala to wygodnie zapomnieć, że sprawę sztucznie rozbuchało PO z jasnym zamysłem wywołania zamieszania. Reakcje polityków znajdują się jednak tak naprawdę na marginesie sprawy o krzyż (mimo że to oni są powodem zajścia i ich beneficjentami) - pierwsze skrzypce należą do grup społecznych i to właśnie postawy tych grup zadecydują na nadchodzący czas o roli religii w państwie.

Jest niepokojące, że ten sztucznie rozbuchany dylemat zapoczątkowali zwolennicy tak zwanej świeckości państwa - tak zwanej, bo w istocie tylko wycierają sobie tym słowem gębę. Rozumieją ja w sposób iście patologiczny, bo świeckość ma służyć nie ideologicznej neutralności, ale objęciu antyreligijnej postawy przez państwo. Naprzeciwko nich stanęli podburzeni tym stanowiskiem fanatycy, jak ich nazwał arcybiskup Pieronek. Głupota kontra głupota. Teraz jednak do działania włączyli się otwarcie politycy lewicy, nawołując do debaty o świeckości państwa i zachęcając  do obywatelskiej akcji usuwania krzyża.

To jest tym bardziej groteskowe, gdy uświadomimy sobie, od czego zaczęła się ta wojna. Od sprzeciwu usuwania krzyża, skoro do tej pory nie ma jeszcze pomnika. Stwierdzono, że to byłoby po prostu nieodpowiednie, nieeleganckie i poproszono o poczekanie do momentu, aż będzie można pomnik postawić. Zaczęło się od zwykłego wskazania, że nie ma nawet tablicy pamiątkowej, więc nie powinno się usuwać krzyża. Skończyło się na wojnie religia kontra laicyzm, którą podsyca PO, bo projekt pomnika już jest, i to nawet zatwierdzony przez rodziny ofiar. Jest już decyzja konserwatora zabytków, więc w ciągu dwóch tygodni byłoby po sprawie. Ale wtedy nagle odzywa się Kancelaria Prezydenta i oświadcza, że są potrzebne głębsze konsultacje. W jakim celu? Kto tu ma coś jeszcze do gadania? Chyba tylko w celu podtrzymywania głupiego sporu.

Zastanówmy się nad tą sytuacją. Czy przestrzeń przed Pałacem Prezydenckim jest przestrzenią państwową czy publiczną? Czy odpowiada za nią państwo czy może jednak obywatele? Czy krzyż został wzniesiony przeciw państwu i jego polityce, czy był postawiony spontanicznie przez ludzi? A może przez urzędników państwowych? Skoro stoi on w przestrzeni publicznej, odpowiadają za niego obywatele, którzy wznieśli go spontanicznie, by społeczeństwo i państwo wesprzeć na znak solidarności z jego strukturami to pytam się: o co chodzi? Dlaczego podejmowane są działania antypaństwowe, dążące do zniszczenia identyfikacji grup religijnych z państwem polskim? Przecież zasada świeckości broni przed negatywnym wpływem religii na państwo. Od kiedy ma chronić przed pozytywnym? Tego zdają się zwolennicy „świeckości” nie pojmować. Dlaczego?

Krzyż i religia są rozumiane jako obłędna ideologia. Albo jako przesąd, który należy zlikwidować, obrosły rakową bulwą przeróżnej maści elementu, którego należy się wstydzić („mohery” czy „tak zwani ludzie starej daty”). Nie ma praktycznie komentarzy, które wskazywałyby, że krzyż wznieśli ludzie z własnej woli, że jest on ich symbolem, ich wyborem i ich wolnością oraz demokratycznym prawem. Tym się różnią od innych, że z tego prawa skorzystali. A teraz -„należy krzyż usunąć”, czyli im to prawo odebrać. Świeckość państwa ma więc oznaczać, że jest grupa obywateli gorszych i lepszych. To parawan dla nienawiści i nietolerancji. 

Ale co takiego złego robi ten krzyż? Czyżby dysponował jakimiś tajemniczymi mocami telepatycznymi, potrafił zmienić w sekundę niewierzącego w fanatyka religijnego biczującego się do krwi na ulicy, a przedstawiciela innej religii w histeryzującego wyznawcę Chrystusa? A może znajduje się tam jakiś nadajnik fal radiowych, przekazujący instrukcję do agentów Watykanu, którzy mają przygotować zamachy bombowe na szeroką skalę? Bo zdaje się, że z takimi zagrożeniami jego obecność się wiąże, patrząc na reakcje jego przeciwników. Świeckość tymczasem ma chronić przed religijną indoktrynacją za użyciem aparatu przymusu. Nie ma na celu prześladowania grup społecznych i odmawiania im równoprawnego partycypowania w życiu publicznym, bo wtedy robi dokładnie to, czemu miała zapobiegać.

Wybitni współcześni filozofowie Zachodu tacy jak Habermas, Sloterdijk czy nawet Zizek nawołują do pogodzenia religii i rozumu i ostrzegają, że dominacja jednego nad drugim skończy się tak samo, jak poprzednia dominacja religii - zacofaniem. Żaden z tych porządków nie jest w stanie istnieć do końca samodzielnie i tylko razem są w stanie przetrwać we współczesnym świecie, żaden nie ma monopolu na prawdę bez drugiego, a Rozum nie przetrwa bez Absolutu (podczas gdy Absolut bez Rozumu tak). Gdzie w ten dyskurs wpisuje się Polska? Tkwimy w świecie sprzed trzystu lat. Właśnie odkryliśmy świeckość - eureka! Cóż za osiągnięcie. Szkoda, ze o trzy wieki za późno. Ma to taki sens jak państwo religijne w dobie Oświecenia. Jak zwykle w ogonie historii - dzięki naszym elitom. Gratulacje.

Jerzy Zarzycki

Słowa kluczowe: wojna o krzyż smoleńsk pałac prezydencki krakowskie przedmieście świeckość religia państwo kościół
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • Socjalisci na wschód! [0]
    stopa
    2010-10-05 19:44:37
    Dobrze pisze, dziwne, że nie zbanowali tego za niePOprawność polityczną. Korwin na prezydenta!
  • Brawo dla autora [0]
    Michał
    2010-09-03 08:14:00
    Bardzo dobry artykuł. Niestety to ciągle za mało. Takie mądre, obiektywne opinie nie docierają do zaślepionego nienawiścią POspólstwa.
  • polska socjalna a nie klerykalna! [0]
    Suwał
    2010-08-11 01:28:20
    co to za pisowskie popłuczyny?!
Zobacz także
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze

Czy niszczenie paskudnych reliktów przeszłości zasługuje na miano przestępstwa?

Max, nie daj się
Max, nie daj się

Mariusz Max Kolonko znienawidzony przez media głównego nurtu, bo skłania ludzi do myślenia.

Naród idiocieje na potęgę
Naród idiocieje na potęgę

Już wkrótce nazwisko Wołodyjowskiego poznamy z pieśni na meczach siatkówki, a Soplicę skojarzymy tylko z nazwą wódki.

Polecamy
Ostatnio dodane
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze
Komunistyczne pomniki mają się w Polsce dobrze

Czy niszczenie paskudnych reliktów przeszłości zasługuje na miano przestępstwa?

Max, nie daj się
Max, nie daj się

Mariusz Max Kolonko znienawidzony przez media głównego nurtu, bo skłania ludzi do myślenia.