My, społeczeństwo - Naszym zdaniem

Grzechy główne Facebooka

2010-09-03 17:24:25

Facebook podstępnie wkradł się w nasze życie. Ten serwis uzależnia, zmusza nas do logowania się na nim co 10 minut, sprawdzenia, kto co napisał i podlinkował na swojej ścianie, do jakiej grupy dołączył albo komu nas dzisiaj najbardziej brakowało.

Dzięki Facebookowi w ciągu chwili można mieć więcej kontaktu ze swoimi znajomymi niż przez cały rok w prawdziwym życiu. Tyle tylko, że Facebook niektórym już zastąpił prawdziwe życie. Bo przecież ile razy słyszeliście gadkę "widziałeś, co ten, tamta wrzucili na Facebooka?" Wiele razy. Pomimo swoich wielkich zalet serwis, za pomocą którego Mark Zuckerberg nadał sens życia wielu spośród nas, w wielu aspektach jest po prostu irytujący. Facebooka da się wykorzystywać bardzo mądrze i pożytecznie także do budowy swojego wizerunku. Nie warto go psuć przez błędy wymienione poniżej. Zatem wypunktujmy to!

koniec z poznawaniem ludzi - bodaj największa socjalna zbrodnia, jaką wyrządził nam ten serwis. Profil na fb jest dziś pierwszym źródłem informacji, gdy wpisze się nasze imię w google. Nigdy nie wrócą już czasy, kiedy spotkają się dwie osoby i jeżeli przypadną sobie do gustu, będą zabiegać o kolejne spotkanie, żeby dowiedzieć się o sobie jak najwięcej. Kiedy ktoś się nam spodoba, pierwszą rzeczą jest zazwyczaj odpalenie kompa i sprawdzenie na Facebooku statusu związku tej osoby. Po takiej wizycie jeśli nie wie się wszystkiego, to wie się przynajmniej BARDZO DUŻO. Niewiele w tym romantyzmu i nie ma już tej nutki napięcia, bo wiadomo o czym zagadać, żeby rozmowa jako tako się kleiła (uprzednio sprawdziliśmy ulubione filmy i zespoły).  Chociaż z drugiej strony... Może to i błogosławieństwo, bo po co zadawać się z dupkiem, który ma w ulubionych Wojewódzkiego i Figurskiego, a do znajomych dodał sobie Mieszka z Grupy Operacyjnej? Po co brnąc w znajomość z kimś, kogo ulubionym serialem jest "39 i pół" i tak dalej.

nadaktywność - czyli zwykły spam. Znacie to - ludzie publikują coraz to nowe statusy, linkują filmy, dołączają do grup, lubią statusy wszystkich, wysyłają zaproszenia. I to ciągle CI SAMI. Tym samym kwalifikujemy ich do ligi upierdliwców, przy których bez chwili wahania wciskamy krzyżyk w prawym rogu, żeby ich ukryć. Fajnie, że są, ale tylko zamulają i sprawiają wrażenie, że siedzą tam po kilkanaście godzin dziennie, czym bez litości tagujemy ich jako "no-life". Granica na Facebooku pomiędzy fajnym i lubianym gościem, który od czasu do czasu coś zapostuje a nachalnym lanserem jest dość cienka. Jeśli ktoś więc robi częste aktualizacje, lepiej niech uważa, żeby nie pójść śladem tego idioty, który przerwał swoją ceremonię ślubną, aby zrobić update statusu swojego związku.


zapisywanie się do kretyńskich grup - zasada jest prosta. Naprawdę nie warto zapisywać się do grup typu "chciałbym, żeby mój penis wydawał odgłosy miecza świetlnego", bo są raczej czerstwe i raczej nie pochwalilibyście się nimi przed nowym znajomym ani na rozmowie kwalifikacyjnej. Na fb macie na friendliście dobrych kumpli, rodzinę i kolegów z pracy. Ci ostatni, widząc kogoś dołączającego do czegoś idiotycznego uznają go za trochę niezrównoważonego.

wkurzające aplikacje - prawdziwa zmora. Pal licho, jeżeli ktoś w to gra i ma z tego fun (chociaż naprawdę się martwię o kolegę z żoną i dzieckiem na karku, który nastawił budzik na 3 w nocy, żeby zebrać marchewki). Problem w tym, że te samopublikujące się testy oraz zdobycze z gier zaśmiecają tablicę jego znajomym i robią z niej coś całkowicie nieczytelnego i trudnego do ogarnięcia (pomijając fakt, że jest to przeraźliwie nudne). Naprawdę nikogo nie obchodzi to, że ktoś jest teraz na którymś tam poziomie w Mafia Wars. Każdy zlewa na to, na jakim levelu jest ktoś w Farmville. W tym miejscu dochodzimy też do:

nie kończące się zaproszenia - najgorzej jest, gdy jesteśmy przez kogoś na siłę wciągani do gry i dostajemy setki zaproszeń czy innych krów w prezencie. Nie chciałem w to grać już na samym początku, to dlaczego miałbym mieć ochotę teraz? Nie mam też za bardzo ochoty wiedzieć, "kto dzisiaj bierze do buzi" ani "co mi powie Ferdek Kiepski". Ani już na pewno nie zainstaluję jakiegoś badziewia, tylko dlatego, że podobno zostałem w nim wylosowany.

dodawanie ludzi, których nie znasz - no to zawsze lipa, kiedy zaprasza nas do znajomych koleżanka z podstawówki, której nie widziało się 10 lat. Głupio się odmawia, ale czasami przyjmuje się zaproszenia dla świętego spokoju albo żeby ludzie nie poczuli się przykro. Chociaż tak naprawdę jeżeli ABSOLUTNIE NIC nas z nimi nie łączy, nie ma wspólnych tematów do rozmów, a widząc ich na ulicy, przechodzisz na drugą stronę, żeby tylko nie doszło do kłopotliwego spotkania - może chodzi tu tylko o +1 na liczniku? Po przyjęciu zaproszenia przecież nigdy się nie odezwą i nie zapytają, co u ciebie. Potrzebny jest im tylko twój profil. Jeśli nie utrzymujecie kontaktów w rzeczywistości i nie czujesz żadnej potrzeby zobaczenia tej osoby jeszcze raz, może lepiej zrobić "ciach" i usunąć takiego delikwenta ze znajomych? Co z tego, że zauważy? Odezwie się z pretensjami? Przecież nigdy się nie odzywa! Po prostu dodaje wszystkich ludzi, którzy pojawiają mu się w rubryce "ludzie, których możesz znać". Sytuacja się komplikuje, jeśli dodaje was ktoś z pracy, z którym tylko się mijacie na korytarzu albo sporadycznie zamieniacie zdanie na fajce. Ewentualny ignor może wtedy spowodować prawdziwy kwas, więc lepiej z tym uważać.

durne statusy - przodują tutaj zdecydowanie teksty z piosenek (chyba że mają maksymalnie pięć słów), no bo co tu odpisać? Podśpiewuje sobie i co? Na pewno uważa, że czuje dokładnie to samo, co Morrissey, gdy pisał tekst "There Is A Light That Never Goes Out" albo przynajmniej Andrzej Krzywy, gdy zaczął spadać w dół, ale tak naprawdę to tylko zbyt duża dawka alkoholu połączona z atakiem melancholii. Honorowe wyróżnienie otrzymują statusy typu "nie rozumiem świata", "przytłoczony przez 100 tysięcy myśli". Jezu, jakie emo. Człowieku, jak masz problem, rozwiąż go sam, bo Facebook raczej w tym nie pomoże. Takie publiczne łkanie widzą wszyscy i raczej nie reagują na to pozytywnie. Denerwują też obskury i inne inside jokes zrozumiałe dla jednej, góra dwóch osób. Jest też chyba taka opcja, żeby napisać coś komuś wyłącznie na jego ścianie?
 
tagowanie na zdjęciach - to irytuje dużo większą ilość ludzi niż myślałem. W każdym razie, jeśli mamy ochotę zamieścić jakąś fotkę ze swoim znajomymi, zapytajmy ich o zgodę, ale lepiej ich nie opisujmy i pozwólmy im to zrobić za siebie. Inaczej nagle mamy info na swoim profilu, że zostaliśmy otagowani na zdjęciu z konkretnego melanżu. Spoko, impreza była dobra, ale nie wszyscy muszą widzieć, że leżeliśmy pod kiblem albo żarliśmy kiełbachę. No i masz takie coś obok misternie skonstruowanego albumu z najlepszymi fotkami z Londynu. Jak to wygląda? Jak by powiedział Stanisław Anioł "jak gówno w lesie".

przegięte albumy - jeśli ktoś był na wakacjach i musi koniecznie obwieścić to światu, lepiej niech nie tworzy wypasionego albumu z 200 zdjęciami, bo po paru kliknięciach uroczego krajobrazu i zdjęć pod namiotem wyłączymy to okno szybciej niż przy widoku Katarzyny Skrzyneckiej w telewizorze. Lepiej odrzucić masówkę, wybrać te najlepsze, dowcipnie podpisać i gotowe! Nie mówię tu o zdjęciach z bobasami, bo kogo one w ogóle mogą zainteresować? Na szczęście na fb ten trend z portalu "pokaż-bachora.pl" znanego tez jako nk.pl jeszcze nie dotarł. Albo moi znajomi nie mają dzieci.

profile znanych osób lub memów zbierające tysiące fanów
- ktoś się pokazał w realu i od razu robi się z niego gwiazda mainstreamu. Oczywiście media później mówią o tym "internauci wskazali" albo "facebookowicze mówią", tak jakby użytkownikami internetu byli jacyś alieni, a nie wszyscy z nas. Ale kto wiedział wcześniej, co to za jedna ta Henryka Krzywonos i czy ktokolwiek będzie o niej pamiętał za kilka miesięcy?  

pisanie o sobie w trzeciej osobie - w sumie niegroźne, ale trochę irytujące. Kojarzy się z hrabiostwem i leciutką wyniosłością. Może nie ma się czego czepiać, ale znajdzie się parę osób, których odrobinę to dziwi.

zaproszenia na imprezę - zrobione chyba tylko po to, żeby ci, którzy nie zostali zaproszeni dowiedzieli się, że ktoś ma ich w pompie. Albo żeby powiedzieć komuś w odpowiednim momencie "pierdolisz, nie było cię tam!"

Jerzy Ślusarski

(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)

Facebook podstępnie wkradł się w nasze życie. Ten serwis uzależnia, zmusza nas do logowania się na nim co 10 minut, sprawdzenia, kto co napisał i podlinkował na swojej ścianie,

do jakiej grupy dołączył albo czy wystaje mu z dupy pies. Dzięki Facebookowi w ciągu chwili można mieć więcej kontaktu ze swoimi znajomymi niż przez cały rok w prawdziwym życiu.

Tyle tylko, że Facebook niektórym już zastąpił prawdziwe życie. Bo przecież ile razy słyszeliście gadkę "widziałeś, co ten, tamta wrzucili na Facebooka?" Wiele razy. Pomimo

swoich wielkich zalet serwis, za pomocą którego Mark Zuckerberg nadał sens życia wielu spośród nas, w wielu aspektach jest po prostu irytujący. Zatem wypunktujmy to!

koniec z poznawaniem ludzi - bodaj największa socjalna zbrodnia, jaką wyrządził nam ten serwis. Profil na fb jest dziś pierwszym źródłem informacji, gdy wpisze się nasze imię w

google. Nigdy nie wrócą już czasy, kiedy spotkają się dwie osoby i jeżeli przypadną sobie do gustu, będą zabiegać o kolejne spotkanie, żeby dowiedzieć się o sobie jak najwięcej.

Kiedy ktoś się nam spodoba, pierwszą rzeczą jest zazwyczaj odpalenie kompa i sprawdzenie na Facebooku statusu związku tej osoby. Po takiej wizycie jeśli nie wie się wszystkiego,

to wie się przynajmniej BARDZO DUŻO. Niewiele w tym romantyzmu i nie ma już tej nutki napięcia, bo wiadomo o czym zagadać, żeby rozmowa jako tako się kleiła (uprzednio

sprawdziliśmy ulubione filmy i zespoły).  Chociaż z drugiej strony... Może to i błogosławieństwo, bo po co zadawać się z dupkiem, który ma w ulubionych Wojewódzkiego i

Figurskiego, a do znajomych dodał sobie Mieszka z Grupy Operacyjnej? Po co brnąc w znajomość z kimś, kogo ulubionym serialem jest "39 i pół" i tak dalej.

nadaktywność - czyli zwykły spam. Znacie to - ludzie publikują coraz to nowe statusy, linkują filmy, dołączają do grup, lubią statusy wszystkich, wysyłają zaproszenia. I to

ciągle CI SAMI. Tym samym kwalifikujemy ich do ligi upierdliwców, przy których bez chwili wahania wciskamy krzyżyk w prawym rogu, żeby ich ukryć. Fajnie, że są, ale tylko

zamulają i sprawiają wrażenie, że siedzą tam po kilkanaście godzin dziennie, czym bez litości tagujemy ich jako "no-life". Granica na Facebooku pomiędzy fajnym i lubianym

gościem, który od czasu do czasu coś zapostuje a nachalnym lanserem jest dość cienka. Jeśli ktoś więc robi częste aktualizacje, lepiej niech uważa, żeby nie pójść śladem tego

idioty, który przerwał swoją ceremonię ślubną, żeby zrobić update statusu swojego związku.

https://www.youtube.com/watch?v=VSkT5XykJzo

zapisywanie się do kretyńskich grup - zasada jest prosta. Naprawdę nie warto zapisywać się do grup typu "chciałbym, żeby mój penis wydawał odgłosy miecza świetlnego", bo są

raczej czerstwe i raczej nie pochwalilibyście się nimi przed nowym znajomym ani na rozmowie kwalifikacyjnej. Na fb macie na friendliście dobrych kumpli, rodzinę i kolegów z

pracy. Ci ostatni, widząc kogoś dołączającego do czegoś idiotycznego uzna go za trochę niezrównoważonego.

wkurzające aplikacje - prawdziwa zmora. Pal licho, jeżeli ktoś w to gra i ma z tego fun (chociaż naprawdę się martwię o kolegę z żoną i dzieckiem na karku, który nastawił budzik

na 3 w nocy, żeby zebrać marchewki). Problem w tym, że te samopublikujące się testy oraz zdobycze z gier zaśmiecają tablicę jego znajomym i robią z niej coś całkowicie

nieczytelnego i trudnego do ogarnięcia (pomijając fakt, że jest to przeraźliwie nudne). Naprawdę nikogo nie obchodzi to, że ktoś jest teraz na którymś tam poziomie w Mafia Wars.

Każdy zlewa na to, na jakim levelu jest ktoś w Farmville. W tym miejscu dochodzimy też do:

nie kończące się zaproszenia - najgorzej jest, gdy jesteśmy przez kogoś na siłę wciągani do gry i dostajemy setki zaproszeń czy innych krów w prezencie. Nie chciałem w to grać

już na samym początku, to dlaczego miałbym mieć ochotę teraz? Nie mam też za bardzo ochoty wiedzieć, "kto dzisiaj bierze do buzi" ani "co mi powie Ferdek Kiepski". Ani już na

pewno nie zainstaluję jakiegoś gówna, tylko dlatego, że podobno zostałem w nim wylosowany.

dodawanie ludzi, których nie znasz - no to zawsze lipa, kiedy zaprasza nas do znajomych koleżanka z podstawówki, której nie widziało się 10 lat. Głupio się odmawia, ale czasami

przyjmuje się zaproszenia dla świętego spokoju albo żeby ludzie nie poczuli się przykro. Chociaż tak naprawdę jeżeli ABSOLUTNIE NIC nas z nimi nie łączy, nie ma wspólnych

tematów do rozmów, a widząc ich na ulicy, przechodzisz na drugą stronę, żeby tylko nie doszło do kłopotliwego spotkania - może chodzi tu tylko o +1 na liczniku? Po przyjęciu

zaproszenia przecież nigdy się nie odezwą i nie zapytają, co u ciebie. Potrzebny jest im tylko twój profil. Jeśli nie utrzymujecie kontaktów w rzeczywistości i nie czujesz

żadnej potrzeby zobaczenia tej osoby jeszcze raz, może lepiej zrobić "ciach" i usunąć takiego delikwenta ze znajomych? Co z tego, że zauważy? Odezwie się z pretensjami? Przecież

nigdy się nie odzywa! Po prostu dodaje wszystkich ludzi, którzy pojawiają mu się w rubryce "ludzie, których możesz znać". Sytuacja się komplikuje, jeśli dodaje was ktoś z pracy,

z którym tylko się mijacie na korytarzu albo sporadycznie zamieniacie zdanie na fajce. Ewentualny ignor może wtedy spowodować prawdziwy kwas, więc lepiej z tym uważać.

durne statusy - przodują tutaj zdecydowanie teksty z piosenek (chyba że mają maksymalnie pięć słów), no bo co tu odpisać? Podśpiewuje sobie i co? Na pewno uważa, że czuje

dokładnie to samo, co Morrissey, gdy pisał tekst "There Is A Light That Never Goes Out" albo przynajmniej Andrzej Krzywy, gdy zaczął spadać w dół, ale tak naprawdę to tylko zbyt

dużo alkoholu i atak melancholii. Honorowe wyróżnienie otrzymują statusy typu "nie rozumiem świata", "przytłoczony przez 100 tysięcy myśli". Jezu, jakie emo. Człowieku, jak masz

problem, rozwiąż go sam, bo Facebook raczej w tym nie pomoże. Takie publiczne łkanie widzą wszyscy i raczej nie reagują na to pozytywnie. Denerwują też obskury i inne inside

jokes zrozumiałe dla jednej, góra dwóch osób. Jest też taka opcja, żeby napisać coś komuś na jego ścianie?
 
tagowanie na zdjęciach - to denerwuje dużo większą ilość ludzi niż myślałem. W każdym razie, jeśli mamy ochotę zamieścić jakąś fotkę ze swoim znajomymi, zapytajmy ich o zgodę, a

i lepiej ich nie opisujmy i pozwólmy im to zrobić za siebie. Inaczej nagle mamy info na swoim profilu, że zostaliśmy otagowani na zdjęciu z konkretnego melanżu. Spoko, impreza

była dobra, ale nie wszyscy muszą widzieć, że leżeliśmy pod kiblem albo żarliśmy kiełbachę. No i masz takie coś obok misternie skonstruowanego albumu z najlepszymi fotkami z

Londynu. Jak to wygląda? Jak by powiedział Stanisław Anioł "jak gówno w lesie".

przegięte albumy - jeśli ktoś był na wakacjach i musi koniecznie obwieścić to światu, lepiej niech nie tworzy wypasionego albumu z 200 zdjęciami, bo po paru kliknięciach

uroczego krajobrazu i zdjęć pod namiotem wyłączymy to okno szybciej niż przy widoku Katarzyny Skrzyneckiej w telewizorze. Lepiej odrzucić masówkę, wybrać te najlepsze, dowcipnie podpisać i gotowe! Nie mówię tu o zdjęciach z bobasami, bo kogo one w ogóle mogą zainteresować? Na szczęście na fb ten trend z portalu "Pokaż bachora" znanego tez jako nk.pl jeszcze nie dotarł. Albo moi znajomi nie mają dzieci.

profile znanych osób lub memów zbierające tysiące fanów - ktoś się pokazał w realu i od razu robi się z niego gwiazda mainstreamu. Oczywiście media później mówią o tym "internauci wskazali" albo "facebookowicze mówią", tak jakby użytkownikami internetu byli jacyś alieni, a nie wszyscy z nas. Ale kto wiedział wcześniej, co to za jedna ta Henryka Krzywonos i czy ktokolwiek będzie o niej pamiętał za kilka miesięcy? 

pisanie o sobie w trzeciej osobie - w sumie niegroźne, ale trochę irytujące. Kojarzy się z hrabiostwem i leciutką wyniosłością. Może nie ma się czego czepiać, ale niektórych też to odrobinę dziwi.

zaproszenia na imprezę - zrobione chyba tylko po to, żeby ci, którzy nie zostali zaproszeni dowiedzieli się, że ktoś ma ich w pompie. Albo żeby powiedzieć komuś w odpowiednim momencie "pierdolisz, nie było cię tam!"

Jak widzimy, Facebooka można wykorzystywać bardzo mądrze i pożytecznie także do budowy swojego wizerunku. Nie warto go psuć przez cechy wymienione powyżej.

Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: facebook uzależnienie wady błędy spam aplikacje głupie grupy statusy niechciane zaproszenia tagi
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • 50% [0]
    mk
    2010-10-01 20:38:28
    nie ze wszystkim bym się zgodziła. niektórzy akceptując zaproszenie od jakiejś grupy, czy klikając ten 'magiczny' button: lubię to, dla śmiechu, niekoniecznie się z tym utożsamiając. wątpię też w to, że znajomi, którzy robią to samo, co miliony innych użytkowników na fb, będą myślały: on jest niezrównoważony. ten tekst wydaje mi się nieco przesadzony, choć nie zaprzeczam, że wiele w nim prawdy.
  • Po co? [0]
    Solvenia
    2010-09-20 12:28:32
    W takim razie nasuwa się pytanie: po co w ogóle zakładać facebooka, skoro nie chcemy korzystać na nim z żadnych aplikacji. Skoro irytują nas znajomi i nie chcemy grać w żadne gry. Bo nikt mi nie powie, że jest to portal który ma nas podbudować intelektualnie :)
  • PIĘKNE [0]
    kar
    2010-09-10 17:05:54
    Piękne. nic dodać. sedno w sednie, a myślałam,ze tylko mnie to wkur... ;p
  • kompletnie [0]
    has
    2010-09-06 17:15:11
    sie zgadzam. dosadnie powiedziane.
  • piękne podsumowanie :) [0]
    luk
    2010-09-06 14:25:37
    pierdolisz, nie było cię tam!
  • uzalezniona [0]
    karnaa
    2010-09-05 17:22:15
    Zgadzam się z artykułem, przyznaje- jestem uzależniona od fb, widzę w nim podobne wady jakie zostały przedstawione. Z mojej perspektywy, fb przypomina mi centrum handlowe: gdzie w tłumie ludzi można by samotnym, gdzie torba z markowego sklepu mówi o zasobności portwela- powierzchowności, a i oczywiście pozwala na oszczędzanie czasu- aspekt pozytywny jak i negatywny. mimo wszystko cieszę się, że istnieje taki portal, bo w gruncie rzeczy to ja wybieram co chce zobaczyc, czego się dowiedziec..
  • a fe fb [0]
    kejt
    2010-09-04 23:20:40
    Świetny artykuł. Mam bardzo podobne odczucia co do większości poruszonych wątków. Fałszywi, quasi-znajomi którzy zapraszają nas tylko dlatego że są ciekawi tego co mamy zastrzeżone, wystawianie swojego życia na widok publiczny, kupczenie, licytacja i przechwalanie. Po 4 miesiącach bytności na fb, włączam wsteczny i chyba długo już tam nie zabawię. Pozdrawiam :)
  • Świetne spostrzeżenia! [0]
    pawel
    2010-09-04 12:38:47
    Bardzo dobre podsumowanie. Im wiecej znajomych na FB i NK tym lepiej się czujemy? Ale czy to wartościowe znajomości? Rozejrzyjmy się ilu mamy prawdziwych znajomych i przyjaciół?
  • Nie taki diabeł straszny... [0]
    Świstak
    2010-09-03 23:42:35
    Artykuł całkiem sensowny. Osobiście lubię FB, jak mnie nie ma przez dwa tygodnie to mi się świat nie wali, w marchewki kiedyś grałam, ale mi się znudziły, obcych zaproszeń nie przyjmuję, i nie wyświetlam swojego statusu związku. Ale znam ludzi, którym Facebook szkodzi.
  • grzechu warte [0]
    żaba
    2010-09-03 20:12:37
    jestem Pana fanką, Panie Jerzy drogi! ;)
Zobacz także
Zanieczyszczone powietrze nie mniej groźne niż papierosy[WIDEO]
Zanieczyszczone powietrze nie mniej groźne niż papierosy[WIDEO]

Pyły obecne w powietrzu są drugim po paleniu tytoniu czynnikiem, który powoduje występowanie chorób układu oddechowego.

Kontrowersyjny film straszy Hitlerem [WIDEO]
Kontrowersyjny film straszy Hitlerem [WIDEO]

Kontrowersyjny film sprawił, że temat nienawiści został w końcu nagłośniony.

Prasa o zdrowiu, kuchni i histori podbija polski rynek![WIDEO]
Prasa o zdrowiu, kuchni i histori podbija polski rynek![WIDEO]

Dużym zainteresowaniem czytelników cieszą się gazety o kuchni i gotowaniu.

Ostatnio dodane
Zanieczyszczone powietrze nie mniej groźne niż papierosy[WIDEO]
Zanieczyszczone powietrze nie mniej groźne niż papierosy[WIDEO]

Pyły obecne w powietrzu są drugim po paleniu tytoniu czynnikiem, który powoduje występowanie chorób układu oddechowego.

Kontrowersyjny film straszy Hitlerem [WIDEO]
Kontrowersyjny film straszy Hitlerem [WIDEO]

Kontrowersyjny film sprawił, że temat nienawiści został w końcu nagłośniony.