Gdy Korwin opisuje Grodzkie
2012-07-18 11:18:50„Powiedziałem, że gdy siedziałem w 1964 pod celą, w sąsiedniej celi więzień też obciął sobie [penisa] (i rzucił w twarz wchodzącemu strażnikowi, który... zemdlał) – ale to nie jest powód by wybrać go do Sejmu. A gdy ta Pani mówiła, że przecież L*d wybrał Grodzkie do Sejmu – odpowiedziałem, że Kaligula mianował konia nawet senatorem. Takie rzeczy zdarzają się w upadających cywilizacjach...”
Korwin-Mikke jak zwykle bryluje ripostą, jak zwykle nie trudno się nie uśmiechnąć i jak zwykle wskaźnik popularności stoi w miejscu. Cytowany wyżej wpis z bloga z dnia 17 lipca, tuż po wypowiedzi dla Faktów TVN nie został wyemitowany w telewizji, gdzie odpowiadał na oburzenie, jakie wywołało nazwanie posłanki Anny Grodzkiej „dziwadłem”, którego miejsce "jest w cyrku". Sprawie Korwina i komentarzom oburzonych posłów Ruchu Palikota została poświęcona stosunkowo duża część Faktów, więc o prezesie Kongresu Nowe Prawicy miała okazję przypomnieć sobie cała Polska.
Co jednak z jego poparciem i ambicjami politycznymi? Całkowicie poświęcił się aktywności internetowej i spotkaniom w małych i dużych miastach. Na papierze jego specyficzną muszkę znaleźć można niemal tylko na łamach „Najwyższego czasu”. Istnieje marginalnie ze swoją stałą grupką wielbicieli. Zna go każdy, ale raczej jako nieszkodliwego pajaca gdzieś na krańcu świata - gdy się o nim mówi, nie można się nie uśmiechać pobłażliwie. Według mnie jego działalność niebezpiecznie oddaliła się od polityki i ogranicza się już tylko do zabawnej szopki publicystycznej. Pan Korwin sam wykopał sobie grób i przywdział strój błazeński bez żadnych kompromisów.
Dla wielbicieli człowiek niezwykle inteligentny w starym, dobrym, dżentelmeńskim stylu; ostatni porządny konserwatysta w Polsce. Ma ogromną wiedzę i erudycję, patrzy na świat trzeźwo i onieśmiela szczerością. Swoje polityczne pięć minut przeżył na mównicy sejmowej w 1992 roku, apelując o ujawnienie nazwisk osób „od wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów, sędziów i adwokatów będących współpracownikami Służby Bezpieczeństwa w latach 1945-1992”. Obecnie jego poparcie oscyluje w granicach 2% z brakiem widoków na więcej. Korwin-Mikke posiada większość cech dobrego polityka. Brakuje mu tylko jednej, dla dobrego polityka elementarnej – dbania o wizerunek. Nie trzeba być bystrym, aby wiedzieć, że bezceremonialne obrażanie Anny Grodzkiej nie nabije popularności, że cenzurowanie gwiazdką nazwy partii SLD albo szydzenie z systemu, jakim jest demokracja (i cenzurowanie samego wyrazu „d***cja”) w dzisiejszym świecie tylko utwierdza na pozycji niegroźnego świra. Założę się, że mnóstwo polityków jak i ludzi prywatnych w zaciszu domowym zgadza się z poglądami Korwina i bije mu brawo popijając piwo. Co z tego?
Każdy dojrzały człowiek z aspiracjami politycznymi wie, że publicznie trzeba trzymać język za zębami. Ze strony Korwina najwyraźniej jest więc to świadomy wybór. Ostatecznie teraz zna go - jako świra, ale jednak - każdy. Najwyraźniej wychodzi on z założenia, że gdyby deklarował swoje poglądy w sposób poważny, dużo bardziej stonowany i rzeczowy, zapomniano by o nim zupełnie. Może czeka na dobrą koniunkturę? Uważam, że dla swojego dobra powinien zacząć wychodzić z błazeńskiego stroju właśnie teraz, gdy Platforma traci, a PiS służy w mediach za dyżurne straszydło. Jeśli ma się potencjał, aby do czegoś dojść i świadomie się ten potencjał marnuje wybierając przyjemne życie internetowego ekstrawaganta – cóż mogę powiedzieć: szkoda, panie Januszu. Gdyby o pana zadbać, myślę, że mogłoby być całkiem dobrze.
Nona Stopka
(nona.stopka@dlastudenta.pl)
Fot. Wiki Commons